W dniu wczorajszym po długiej przerwie wybrałem się do kina na film (mniej ważne jaki). Z racji, iż wszystkie stare dobre kina pozamykano z powodu jednego multipleksu nie miałem wyboru i trafiłem do Multikina. Przynajmniej dobre jest to, że ekran wielki i dobry dźwięk wielokanałowy tzw. surround.
No właśnie,surround… Po rozpoczęciu projekcji okazuje się, że surround, ale pożeraczy popcornu, wafelków, chipsów i innego żarcia. Po prostu koszmar. Z każdej strony słychać mlaskanie i siorbanie coli z kubków. Czy ci wszyscy ludzie nie mogli nażreć się w domu? Co to za mania jeść w kinie? Żeby jeszcze potrafili jeść z zamkniętymi gębami… Ale nie… Jeden wielki mlask z każdej strony. Prawdziwe surround. Tak się zastanawiałem czy jakby wpuścić tę hołotę do teatru lub opery czy też zabraliby ze sobą koszyk z jedzeniem jak na piknik?
Oglądanie filmu w takich warunkach to prawdziwy horror. Szczęście miałem tylko, że na filmie na którym byłem dużo strzelali było pełno wybuchów i innych hałasów. Chociaż trochę to zagłuszyło to całe obżarstwo.
Moim zdaniem powinno się zabronić wnoszenia jedzenia do kina oraz spożywania go podczas seansu.
I mały apel: Nażryjcie się w domach zanim pójdziecie do kina!
Dodaj komentarz